Rebeliant Szmarowski Rebeliant Szmarowski
478
BLOG

Pensjonat Pod Adolfem

Rebeliant Szmarowski Rebeliant Szmarowski Muzea Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

W ostatnich dniach znowu zrobiło się głośno o Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Od początku projekt był bardzo kosztowny, a ostateczna cena wystawienia siedziby muzeum okazała się dwukrotnie wyższa, niż planowano i osiągnęła kosmiczny poziom bliski miliarda złotych. Nowych złotych.

Z początkiem lutego obiekt zostanie scalony z Muzeum Westerplatte. Resort kultury uzasadnia tę decyzję, wskazując na to, że istnienie blisko siebie, w jednym mieście, dwóch muzeów o zbliżonym profilu, jest nieracjonalne. Dotychczasowi zarządcy M2WŚ burzą się, bo reorganizacja, to najlepsza okazja do przeciągu kadrowego i dyrektor muzeum za kilka dni straci stołek.

Jest czego żałować. Siedziba muzeum to istny pałac sułtana. Łącznie z kompleksem mieszkalnym, na który składa się pięć pokoi i trzy apartamenty dwupoziomowe. 500 metrów kwadratowych luksusu, zorganizowanych za – błahostka – 14 milionów PLN.

Dyrekcja tłumaczy się, że to nie dla niej, to dla turystów, i w ogóle jak tak można, skoro muzeum chce świadczyć komercyjne usługi.

Komercyjne. Hmm. Zastanówmy się nad perspektywą rentowności tego „komercyjnego hoteliku”. Siedziba muzeum zlokalizowana jest blisko centrum Gdańska, ale jednak nie jest to wymarzona dla turystów miejscówka. O wiele bliżej Starówki nie brak obiektów hotelowych, prowadzonych przez uznane, renomowane sieci. Żeby ocenić sens komercyjnej usługi hotelarskiej oferowanej przez Muzeum II Wojny Światowej, należałoby obliczyć, ile można „wyciągnąć” za udostępnienie pokoi, i po jakim czasie inwestycja się zwróci, by zacząć wreszcie przynosić upragnione zyski.

W ścisłym obrębie gdańskiej starówki znajduje się hotel „Mercure Gdańsk Stare Miasto”. Za 50-metrowy apartament, w środku sezonu letniego, trzeba tam zapłacić 800 PLN. Apartamenty w muzeum są większe, ale mniej korzystnie zlokalizowane, więc można przyjąć, że cena będzie porównywalna. Trzy apartamenty razy 800 PLN. Pokoje są oczywiście tańsze. O ile tańsze? Przyjmijmy, że jedna noc, to 500 PLN. Pięć razy 500. Łącznie otrzymujemy nie więcej, niż 5 tysięcy złotych za dobę z całej bazy hotelowej w muzeum.

Teraz musimy podzielić 14 milionów przez 5 tysięcy. W ten sposób dowiemy się, ile dób potrzeba, aby inwestycja się zwróciła. Wynik: 2800. Ta liczba, podzielona przez 365, powie nam, ile lat to potrwa. Wynik: około siedem i pół roku. Pamiętajmy jednak, że punktem wyjścia była cena z najdroższego okresu w roku. Nie będzie wielkim błędem przyjęcie perspektywy 10 lat, zanim strefa luksusu w Muzeum II Wojny Światowej zacznie na siebie zarabiać i przynosić zysk około 150 tysięcy rocznie. Przy optymistycznym założeniu, że każdej doby w roku każdy pokój i apartament będą wykorzystane.

Czy to się opłaca? Trudno mi odpowiedzieć, bo nie znam się na biznesie. Ale nie wierzę, po prostu nie wierzę w zapewnienia dyrekcji obiektu. Jakoś dziwnie ten rozmach z publicznych pieniędzy skojarzył mi się z wielkopańskimi manierami byłego komendanta Policji, generała Dz., który zafundował sobie skromny gabinecik, o równowartości luksusowego mieszkania w ultra-atrakcyjnej lokalizacji nad samym Morzem w Gdyni. Też oczywiście z publicznych pieniędzy.

Moim zdaniem, ten „muzealny pensjonat” miał służyć nie do celów komercyjnych, ale do ugaszczania tak zwanych przyjaciół miasta. Do Gdańska przyjeżdżają różni. A to Rzepliński, a to komisja z Wenecji. Są to ludzie skromni, nie stać ich na nocleg. A prezydent Adamowicz, co by o nim nie mówić, na mieszkaniach się zna i gościa zawsze serdecznie podejmie.

[]

To jest kontynuacja bloga, dostępnego pod tym adresem: https://www.salon24.pl/u/mundurowi/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura